sie 22 2016

Gdzie tkwi przyczyna?


Komentarze: 0

 Przeżyłam już troszkę w swoim życiu, ale ciągle mam nadzieję. Ufam, że coś jeszcze się odmieni, choć każdy rok jest taki sam.

Dzisiaj żałuję swojego życia, tej ciągłej samotności, pustki, czekania na cud trzeźwości mojego męża.Zmarnowanych jest już przeszło 20 lat, a ja nadal mam nadzieję. Pytanie tylko na co? Co zmieni się w moim życiu, w jego życiu, w naszym życiu?
Czy umiemy ze sobą być?
On wybrał alkohol, a teraz, kiedy jest na mundurowej emeryturze, to pije w ciągach kilkudniowych. Państwo zrobiło mu krzywdę, bo on nie umie zająć sobie czasu wolnego, to jeszcze mody człowiek, ma 46 lat i od 3 jest na emeryturze.
Właściwie to powinnam już dawno zakończyć to wszystko, ale na moją postawę miało wpływ wiele czynników. Wychowywałam się w niepełnej rodzinie, ojciec był zawodowym żołnierzem, a w wieku 27 lat przytłoczyło go życie i strzelił sobie w łeb zostawiając moją matkę z trójką malutkich dzieci. Ona-matka, zawsze była siłaczką, chciała pokazać światu, że ona da radę, a świat, nawet tego nie chciał zauważyć. Dzieciństwo mieliśmy ciężkie, apodyktyczna matka wymagała od nas bardzo wiele, ale przede wszystkim posłuszeństwa. Zawsze musieliśmy być tacy, jakimi ona chciała nas widzieć. Całymi dniami siedziałam w książkach, uczyłam się super, dla niej, żeby była ze mnie dumna...Szkoły średniej nie pozwoliła mi wybrać, ona wybrała za mnie...Ciągle spełniałam jej oczekiwania. Tak sobie teraz myślę, że sporo winy w mojej postawie tkwi u źródeł tego zakrzyczanego i zatopionego w strachu dzieciństwa, jakie mieliśmy. Postawa uległości i pokory, to błąd w dalszym moim życiu.
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz